Wojna Celna z Perspektywy Organizacji Zakupowych

Jedna z kluczowych wiadomości ze szczytu G-20 w Buenos Aires dotyczyła szans na zakończenie wojny handlowej między Stanami Zjednoczonymi i Chinami, która w ciągu ostatnich miesięcy osiągała coraz większą skalę.


Występuje również ryzyko jej wybuchu między Stanami Zjednoczonymi i Unią Europejską. Wzbudza ona coraz większe emocje, ponieważ rośnie świadomość jej konsekwencji w społeczeństwach. Nawet brak Rajdu Świętego Mikołaja w tym roku na giełdach (np. Dow Jones Industrial spadł 6 grudnia 2018 r. o 0,32%) przypisuje się rosnącej niepewności w zakresie wymiany handlowej między Stanami Zjednoczonymi a Chinami.

Za początek wojny handlowej można uznać deklarację D. Trumpa z 15 czerwca 2018 r., kiedy ogłosił nałożenie 25% ceł na chińskie towary o wartości 50 miliardów dolarów. Wprawdzie pierwsze cła (30% na panele słoneczne i 20% na pralki) zostały nałożone 23 stycznia 2018 r., jednak Chiny nie zastosowały aż do kwietnia żadnych retorsji. Jeszcze w maju toczyły się osobiste rozmowy w Waszyngtonie z wicepremierem Liu He. Zakończyły się deklaracją o dążeniu Chin do redukcji deficytu handlowego ze Stanami Zjednoczonymi poprzez zwiększenie z importu z tego kraju. Nie powstrzymało to jednak dalszej eskalacji, w tym deklaracji z 15 czerwca. Ostatnie cła zostały wprowadzone 17 września 2018 r. na import z Chin o wartości 200 miliardów dolarów, na co Chiny odpowiedziały dzień później 10% cłem na dobra o wartości 60 miliardów dolarów. Wg danych z listopada 2018 r. deficyt handlowy Stanów Zjednoczonych rośnie piąty miesiąc z rzędu w związku z czym na razie nie osiągnięto celu zwiększania ceł.


Pytanie czy taka wymiana ciosów między gospodarczymi potęgami, która zmienia sytuację ekonomiczną na świecie, wpływa też na pracę kupców i sposób funkcjonowania jednostek zakupowych?


Zgodnie z teorią, cła zmieniają relację między podażą i popytem. W tym przypadku importowane towary stają się droższe więc następuje spadek popytu na nie. W przypadku, gdy towary obłożone cłem są wytwarzane także przez przemysł krajowy, wzrost cen towarów zagranicznych może prowadzić do wzrostu produkcji ich krajowych odpowiedników. Jednakże zagraniczni producenci mogą, zamiast pogodzić się ze spadkiem sprzedaży, obniżyć ceny (albo skorzystać z osłabienia własnej waluty do czego też może dojść w tym przypadku). Obniżone ceny i tak będą zrównoważone koniecznością opłacenia ceł, więc z reguły na wprowadzeniu ceł tracą krajowi konsumenci.


Zastanawiając się nad możliwymi skutkami wojny handlowej można szukać analogii do podobnych sytuacji w przeszłości. Wojna handlowa zainicjowana przez Chiny stała się przyczyną pierwszej wojny opiumowej (1839-1842). W XVII w. i XVIII w. popyt na chińskie dobra w Europie był tak wysoki (szczególnie na jedwab, porcelanę i herbatę), że powstał istotny deficyt w handlu międzynarodowym. Brytyjczycy chcąc go zrównoważyć zaczęli eksportować do Chin opium. Towar stał się tak popularny, że doszło do odwrócenie sytuacji i problemów gospodarczych w Chinach. Chińczycy spróbowali zatem zatrzymać import opium co wywołało wojnę.


Również Polska była zaangażowana w wojnę celną. W 1925 r. wygasła narzucona Niemcom traktatem wersalskim klauzula najwyższego uprzywilejowania dla krajów Ententy, w tym Polski. Niemcy nałożyły embargo na cześć towarów, w tym wstrzymały import węgla z województwa śląskiego i podwyższyły cła na pozostałe. W tym czasie eksport do Niemiec stanowił połowę wolumenu polskiego handlu zagranicznego. Polska odpowiedziała podniesieniem ceł na niemieckie towary. Jednak te działania były dla Niemiec mniej bolesne, bo miały większy rynek wewnętrzny i bardziej zdywersyfikowany eksport. W konsekwencji, w Polsce produkcja przemysłowa spadła o 20%, osłabiła się złotówka, wzrosła inflacja, deficyt budżetowy i bezrobocie, upadł drugi rząd Władysława Grabskiego. Kryzys był jedną z przyczyn przewrotu majowego w kolejnym roku. Jednak w ciągu kolejnych lat polska gospodarka dopasowała się do zmienionej sytuacji i utrudnionego dostępu do niemieckiego rynku zbytu. Przede wszystkim znalazło to wyraz w budowie magistrali węglowej łączącej województwo śląskie z pomorskimi portami. Dzięki temu doszło do budowy Gdyni i rozwoju eksportu śląskiego węgla do Skandynawii.


Obecnie wydaje się, że wojna celna staje się coraz bardziej odczuwalna. To właśnie jej przypisuje się listopadowe zawirowania na rynkach finansowych w USA, które dotknęły akcji Facebooka i Apple’a. W wywiadzie dla dziennika The Wall Street Journal amerykański prezydent Donald Trump zasugerował, że Stany Zjednoczone mogą wprowadzić 10-proc. cła na iPhone’y i laptopy importowane z Chin. Jak poinformowało CNBC, w reakcji na tę informację akcje Apple straciły blisko 2 proc. w handlu pozasesyjnym. Produkty firmy Apple są obecnie wyjęte spod taryfy celnej. Wcześniej zapowiadano, że cła mogą objąć takie produkty jak zegarki Apple Watch czy AirPody, ale ostatecznie nie znalazły się one na liście, gdy cła zostały ogłoszone. Choć iPhony są montowane w Chinach, niektóre z części telefonów produkowane są w USA.[1]


Globalny popyt na transport towarów drogą morską zmalał w trzecim kwartale 2018 r. o 1,5 proc., w porównaniu z drugim kwartałem. Co prawda w trzecim kwartale wolumen przewozów na linii Azja-Europa wzrósł o 6 pkt. proc. w porównaniu z drugim kwartałem, ale już tylko o 2,5 pkt. proc. w porównaniu z III kwartałem 2017 r., a w ciągu trzech pierwszych kwartałów 2018 r. – tylko o 1,7 pkt. proc., w relacjach rocznych. Szczególnie charakterystyczne jest to, że ultrakontenerowce (zabierające ponad 16 tys. TEU) w pierwszej połowie 2018 roku były wypełnione średnio tylko w połowie, co z reguły nie gwarantuje rentowności transportu.[2]


Oznacza to, że jednostki zakupowe powinny się przygotowywać na coraz większy udział zadań związanych z cłami. Jak stwierdził Mateusz Rak – Group Head of Procurement Development IAG GBS, na ostatniej konferencji CIPS „Born to Be a Buyer” w Krakowie, dawno zapominane umiejętności znów będą w cenie np. umiejętność prawidłowego przeprowadzenia odprawy celnej. W konsekwencji również znajomość prawa danych krajów oraz umiejętność zarządzania wieloklauzulowym kontraktem będą miały jeszcze większe znaczenie.


Na poziomie strategicznym procesu zakupowego, weryfikacji będą wymagały strategie dotyczące kategorii zakupowych objętych cłami. Przede wszystkim zmieni się pozycjonowanie dostawców w zależności od ich położenia geograficznego (i faktu, bycia objętym cłami bądź nie). W konsekwencji zmieni się sposób zarządzania relacjami z dostawcami. Część z nich straci priorytet z powodu wzrostu cen i kosztów transakcyjnych związanych z cłami. Dodatkowo analiza składników kosztotwórczych powinna zostać poszerzona o cło, koszty obsługi celnej i przestojów. Wpłynie to więc na model liczenia łącznego kosztu posiadania. Prawdopodobnie aktualizacji będzie wymagał też rejestr ryzyk w kategorii. Poza obciążeniami celnymi, ryzyko stanowią retorsje innych krajów, które mogą przekładać się na skokowe zmiany w podaży i popycie. Szczególnie istotne będzie to dla kategorii w których ceny są powiązany z indeksami np. preformy, węgiel, czy stal.


Na poziomie taktycznym, przy prowadzeniu konkretnego postępowania zakupowego, niezbędne będą dopasowania w zakresie wymaganych dokumentów, sposobu pozyskania wiedzy o cenie i wymaganych terminach. Kwestia wydłużonych terminów wpłynie też na operacyjne zarządzanie kontraktem i planowanie dostaw.


Podsumowując, wojna celna z pespektywy organizacji zakupowych jest szansą na pokazanie swojej wartości dla organizacji. Mitygowanie jej negatywnych skutków może stać się zadaniem dla wielu kupców, którzy jednocześnie powinni rozwijać swoją wiedzę i umiejętności związane z odprawami celnymi, rozliczeniami i analizą kosztów. Optymistyczne deklaracje z Buenos Aires o tym, że Chiny zwiększą import z USA i zakończą konflikt należy przyjmować z dystansem biorąc pod uwagę turbulentną politykę aktualnych władz Stanów Zjednoczonych. Innymi słowy, kwestie celne jeszcze długo nie znikną z zakresu pracy kupców.